20 maja 2014

iXS DH Cup 2014 - przystanek Maribor - cz. 1

Wróciłam.

Kolejne miejsce na rowerowo-fotograficznej mapie zaznaczone.
Było zacnie, ekipa pomogła utrzymać stan zacności wyjazdu, bo pogoda nie bardzo chciała w większości naszego pobytu.

Hasłem wyjazdu stało się powiedzonko Soni: "Jan obsrany", które oznaczało i plusy i minusy osobowości człowieka. Serio.

Trochę się nazbierało materiałów i wspomnień przez te 4 dni.
I znowu mam zagwozdkę, jak zmieścić tę historię w kilku/kilkunastu zdjęciach...

Wyniki wszyscy już znają, nie będę się powtarzać. Jaram się jak małe dzidzi z wyniku Sławka. Sonią też się jaram, że zamknęła pierwszą dziesiątkę, chociaż ona i ja wiemy, że stać ją na więcej. Małymi kroczkami niech idzie do przodu, a ta 3 lokata w pierwszym splicie pozostanie do mety.

No to tak... Będę trzymać Was w niepewności i finały wrzucę jutro, a teraz usiądźcie wygodnie, zakropcie oczy, żeby nie bolały od nadmiaru zdjęć i miłego oglądania ; )

Czwartek. 
5 rano. Wyjeżdżamy. Deszcz. Bla, bla, bla...
Przyjeżdżamy na miejsce. Deszcz. Wieczorem można się przejść po okolicy.
Nocleg na szczycie! Fck yeah!








Piątek.
7 rano. Pobudka. Powolne śniadanie i ogarnianie.
(Późno)Poranny trackwalk. Oczekiwanie na chwilowe zaniki deszczu do 14 i ponowny spacer na dół.
Rockgarden wypełniony błotem, faaaaak!

A po trackwalku zasłużony i wymuszony obiad. Zamknęli nam wyciąg ze względu na zbyt duży wiatr w górnych partiach góry.

Jeśli chcecie sobie zafundować apartament na szczycie, to jest do kupienia ; )

No to spacer na treningi... Trasa zaczyna się w połowie góry.

Zawijasy trasy.

Kogo ja tu widzę? Mayo! :D

Landszafty nie takie jak w Morzine, ale też klimacik.

Lukas Ucen z CTM'a

A po treningu krótka sesja i oranie boiska na szczycie :D




Sobota
7 rano. Pobudka.
Spokojne preparowanie do treningów i seeding run'u. Chociaż wkradają się pierwsze nerwy.
Rasto Baranek i landszafcik

Tu też, Jest dzik!

Ten rockgarden to jest złoooo :D

Zarja Cernilogar ogarnęła sprawę na swoich włościach

Jest i Marian i jego czuwająca kaczucha! ; )

Zabaw na rockgardenie nie było końca, cały seeding run tam siedziałam szukając kadru na Sławka...











Maro


Na ten prostej był czas na poprawienie widoczności ; )

...co widać na załączonym obrazku ; )

Rączki bolą po rockgardenie, ajjj!

Ciężko, ciężko...








Pozdrowienia dla słowackiej ekipy teamu Lapierre!
Mayo, dobrze było cię widzieć znowu. Cheeeers! : )

5 komentarzy:

  1. Czyli Nasi już się chamstwem popisali, nie wiem komu i po co było rycie oponami tego bojska (wydawało mi się, że tam były korty tenisowe? ale cóż Polakowi wszystko się kojarzy z boiskiem do piłki kopanej), głupki z Polandii utrudniacie życie innym którzy będą chcieli Pojechać do Mariboru. Bo tak nas będą tam tratować jak sobie zapracujemy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa napisała "oranie" jako przenośnia. Nie można tego traktować tak bardzo dosłownie.

      Usuń
  2. Kolego narzekasz tak jakby Stachu tam na mx jezdził : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Zluzuj majty kolego. Odróżnienie boiska od kortu nie jest takie trudne, ale widocznie masz z tym ewidentny problem. Nie wiedziałam, że korty są takie duże i mają metalowe bramki! Dzieki za radę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kedy drugo czynść?

    OdpowiedzUsuń

Nabazgraj coś...