11 maja 2014

Beskidia niezbyt rowerowo - deszczowe portrety

Tak, pojechałam tam jednak. W niedzielę. Zabrałam mamę pod pachę i pojechałyśmy. Myślałam, że pojawię się na trasie, ale pogoda mnie odstraszyła. W końcu nie muszę się zmuszać do tego, by robić zdjęcia zawodów numer tryliard. Tak, wiem, to słabe, bla bla bla. Łotewa!

Postanowiłam spotkać znane mordki i trochę od tej strony pobawić się eventem.
Tego typu zawody różnią się od Pucharów i Mistrzostwa Polski tym, że tworzą bardziej rodzinną atmosferę. Pomaga oczywiście w tym kategoria Young Guns, dzięki której rodzice przywieźli ze sobą swoje pociechy, by razem poszaleć na nasiąkniętej od ciągłego deszczu trasie.
Deszczowe portrety w środku tego zamieszania ; )

UPDATE:
Bilans tego czilowego wyjazdu - zgubiona muszla od wizjera aparatu (KTOKOLWIEK WIDZIAŁ, KTOKOLWIEK WIE) i zgniecione ulubione okulary przeciwsłoneczne : (


Deszcz, deszcz, deszcz, dużo deszczu...



Dużo deszczu i dużo zawodników i kibiców. Wow!

Dobrze go widzieć, jak cieszy japkę : ) Ma mój szczęśliwy numer!

Państwo Dzięciołowie czilują : )))

A cóż to się tak Jacek cieszy?

Po jeździe pod górkę i na gazie z górki takim Samurajem z Antkiem za kierownicą daje uśmiech przez najbliższe 30 minut! Sama się o tym przekonałam, ijeah!
Gwiezdy moje już się nie bawią :P

A! No i oczywiście na koniec ustrońskich odwiedzin wylądowałyśmy z moją kochaną towarzyszką w naleśnikarni najlepszej <3
Złoooo, dużo złaaa! Yeeeeeebaćdietyitakminicniepomoże! :D


1 komentarz:

  1. Ty wiesz kogo ja tu najbardziej uwielbiam ! hahaha <3 jak zwykle !

    OdpowiedzUsuń

Nabazgraj coś...