Przyjechać nie miałam, ale w końcu udało się wpaść tam na samo zwieńczenie.
Na początek chciałam przedstawić Wam dwóch osobników, Mateusza i Przemka, dwóch barwnych, zawsze uśmiechniętych synków. Jednego widzę na każdych zawodach, a drugiego bardzo rzadko, dlatego dobrze było go zobaczyć przynajmniej tu! Ale wrócił na chwilkę po kontuzji kolana. Miejmy nadzieję, że kolano nie będzie już więcej mówiło "ja wysiadam".
Przemek Sosnowski robi łipa z dedykacją dla mnie. Dziękuję pięknie, starałam się go uchwycić dla Twojej potomności. Jednak trochę za wcześnie...
![]() |
Widać, że każdy ma dość mojego obiektywu. Napinka, napinka i bum! Nie wytrzymał! :D:D:D Uwielbiam to! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nabazgraj coś...